Zastanawiacie się jak wygląda wizyta w naszej normobarii? Co można robić w czasie dwugodzinnej sesji, co Was czeka po wkroczeniu w nasze progi? Czy już po pierwszej wizycie goście zauważają różnicę w stanie zdrowia? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w poniższym tekście. O tym, jak krok po kroku wygląda wizyta w naszej komorze, czy i jakie efekty można zauważyć już po pierwszym seansie tlenoterapii, opowiada nasza klientka. Zapraszamy do lektury.
O normobarii i jej cudownych właściwościach usłyszałam dopiero, kiedy w okolicy Mińska Mazowieckiego otworzono komorę. W pierwszej chwili pomyślałam: „Kurczę, dlaczego w ogóle ludzie tam chodzą i jeszcze za to płacą?”. Z czasem, to pytanie nurtowało mnie coraz bardziej. Ostatnio przecież moje zdrowie nie jest w najlepszej formie, od 18 lat palę papierosy- przez co dorobiłam się kaszlu palacza i totalnego braku kondycji, pracuje po 12 godzin przy komputerze – przyzwyczaiłam się już do tego, że zawsze mam zimne stopy, a co wieczór bóle, jak nie kręgosłupa to nóg, w ciągu dnia nie mam czasu na żadną aktywność fizyczną, a wieczorem jestem już tak zmęczona, że marzę tylko o tym, by poleżeć, moja dieta również pozostawia wiele do życzenia. Według informacji od googla, jestem idealnym przypadkiem, któremu sesje w komorze normobarycznej powinny pomóc. Dlatego też powiedziałam :” Sprawdzam” i umówiłam się na pierwszą wizytę😊.
Idąc na pierwszą sesję miałam pewne wątpliwości, jak to będzie, jak wytrzymam te 2 godziny, czy oby mi to nie zaszkodzi? Moje obawy po części rozwiały rozmowy ze znajomymi, którzy już skorzystali z wizyty w normobarii. Opinie były różne, jedni mówili, że po sesji czują się jak nowo narodzeni, inni, że nie widzą wielkiej różnicy. Jak było u mnie? Już opowiadam…
Wizyta zaplanowana była na godzinę 17:00, za pięć piąta stawiłam się na miejsce. I tu pierwszy plus – duży parking 😊. Na sesję dojechałam prawie na ostatnią chwilę, więc problem ze znalezieniem miejsca do postoju zniknął zanim się pojawił.
W recepcji przywitała mnie bardzo miła Pani, zaproponowała kawę lub herbatę, poprosiła o zapoznanie się z regulaminem normobarii i zasadami przetwarzania danych osobowych, a następnie zaprosiła do poczekalni, gdzie na sesję oczekiwało już kilka osób. Tu kolejny plus i miłe zaskoczenie. Poczekalnia nie wygląda jak poczekalnie, do których jestem przyzwyczajona 😊. Wnętrze jest bardzo przyjemne, a swoim charakterem przypomina raczej domowy salon. Przyjemny wystrój, wygodne kanapy, w których naprawdę można się rozsiąść i przestrzeń – miło, wygodnie i komfortowo.
Po chwili do poczekalni weszła pani z recepcji. Dostaliśmy wodę jonizowaną i cukierki. Opowiedziała, że przed wejściem do komory przejdziemy przez śluzę, w której stopniowo ciśnienie będzie rosło. W trakcie zmiany ciśnienia czasami zatyka uszy, wówczas należy popijać wodę, ssać cukierka lub zatkać nos i próbować wydmuchać powietrze nosem – to pomaga odetkać uszy.
Śluza.
Wchodzimy. Pani z recepcji zamyka przeszklone drzwi, ciśnienie zaczyna rosnąć. Czasami zatyka uszy, ale stosujemy się do zaleceń i uszy się odtykają. Pani z recepcji zabawia nas rozmową, jest wesoło, śmiejemy się, ciśnienie rośnie i robi się coraz cieplej. Chwilę później drzwi do komory otwierają się i wchodzimy do środka.
Komora.
Do komory wchodzimy razem z panią z recepcji, która opowiada nam o tym, w co komora jest wyposażona i z czego możemy korzystać: TV, Netflix, WiFi, WC, woda jonizowana, książki i gazety. Wygodne fotele z automatyczną regulacją, przy fotelach lampki do czytania i kocyki – gdyby komuś było zimno. Siadamy w fotelach, pani z recepcji włącza Netflixa i nastrojowe światło, wychodzi, a my zaczynamy 2 godziny seans 😊.
Jak mijają 2 godziny.
Bałam się, że te dwie godziny będą ciągnąć się w nieskończoność, ale czas w normobarii mija bardzo szybko. W trakcie sesji popijamy wodę jonizowaną, możemy korzystać ze swoich telefonów – bo działają normalnie, możemy poczytać książkę lub czasopisma (kolejny plus za to, że są aktualne😊), możemy uciąć sobie drzemkę, jeśli ktoś ma ze sobą słuchawki może posłuchać muzyki. Tak naprawdę te 2 godziny to relaks, wytchnienie od codziennych obowiązków, błogi spokój i czas tylko dla siebie – polecam wszystkim zabieganym.
Zapytacie czy w komorze czuć różnicę powietrza? Ja na początku jej nie czułam, ale… Po 16 minutach od wejścia do komory dopadło mnie uczucie jakbym oddychała pełną piersią, poczułam jakąś dziwną lekkość. Tam jest naprawdę bardzo przyjemnie. Pomijam komfortowy wystrój wnętrza, a skupiam się raczej na odczuciu spokoju, wytchnienia, odprężenia i rozluźnienia jakie mnie ogarnęło. Po 20 minutach zauważyłam, że powietrze jest tam idealnie wilgotne. I naprawdę jakoś lekko się oddycha. To był moment w którym zrozumiałam dlaczego warto za to zapłacić i… że to nie będzie mój ostatni raz 😊.
2 godziny relaksu minęły. Do komory weszła pani z recepcji, sesja zakończona, wychodzimy. Przed wyjściem po raz kolejny przechodzimy przez śluzę, ciśnienie maleje, czasami zatyka uszy. W pewnym momencie robi się chłodno, a w powietrzu pojawia się para – wrażenie trochę takie jakbyśmy z chmur, windą zjeżdżali na ziemię 😊. Żegnamy się i wracam do domu.
Jak moje samopoczucie po.
W komorze było bardzo przyjemnie i naprawdę czułam się lekko, to już wiedziałam, zastanawiałam się jednak, czy po sesji, a jeśli tak to kiedy, zauważę jakąś różnicę. W moim przypadku, na efekty sesji nie musiałam długo czekać. Po 2 godzinach zauważyłam, że nic mnie nie boli – to było dziwne, nie miałam jak zwykle o tej porze opuchniętych nóg, nie odczuwałam żadnego zmęczenia, a nawet miałam wrażenie, że mam więcej siły i energii niż zwykle. To było to, o czym mówili niektórzy znajomi, człowiek czuje się jak nowonarodzony. Ale… jest jeszcze jeden pozytywny skutek mojej sesji w normobarii – zauważyłam, że moja twarz nabrała koloru, a cera się poprawiła. Do mojej bladej, szarej cery jestem przyzwyczajona, długoletnie palenie spowodowało, że moja cera jest przesuszona, ziemista i pozostawia wiele do życzenia, żadne kremy czy też wypijanie 2 l wody dziennie, jak dotąd nie poprawiały jej stanu. Dlatego, kiedy następnego dnia przejrzałam się w lustrze i zobaczyłam, że moja twarz wygląda lepiej niż zwykle, uwierzyłam, że coś w tej normobarii jest. Cera nabrała koloru, skóra nie była w ogóle sucha – efekt jak po jakimś super zabiegu kosmetycznym.
Myślę, że w moim przypadku sesja tlenoterapii w komorze wpłynęła pozytywnie na krążenie i natlenienie komórek ciała. Na własnej skórze doświadczyłam pozytywnych efektów działania komory, które są opisywane w Internecie i o których mówili znajomi. Dlatego, szczerze polecam Wam wybrać się chociażby na jeden seans i sprawdzić jak to zadziała u Was. Ja, na pewno wybiorę się na kolejne.
Ewelina